Cała historia poznania przeze mnie definicji "rośliny toksyczne dla kotów" zaczęła się od tego zdjęcia:
|
źródło: Dom Tymczasowy u Agi |
Przez prawie 9 lat mieszkaliśmy z dwiema kotkami (Mia & Fibi). Sytuacja się nagle zmieniła, gdy na "Fejsie" znalazłam zdjęcie tej oto rudej Pięknoty do adopcji. Rany! no wtedy to ja kompletnie zwariowałam! Wiedziałam, że jest to mały świr (zdjęcie nie kłamie :) , ale też tego rudzielca nam brakowało w naszym stadzie (zawsze chcieliśmy mieć z Mężem rudego kocura o imieniu Joey).
Zgłosiliśmy się do fundacji, że jesteśmy zainteresowani kociakiem. Jeden z warunków adopcji to odwiedzanie domu zainteresowanych zanim dostanie się kota. Była to dla nas ogromna nowość, bo w przypadku Mii wziętej z innej fundacji takich warunków nie było, a Fibi trafiła do nas też poprzez "Fejsa" - koleżanka koleżanki znalazła kota na budowie, a szła zima i tak Fibster trafił do nas. Nikt nas nie"sprawdzał". Ale ok, w sumie, pomyśleliśmy, fajnie, że rudzielec ma taką opiekę. W związku z tym przyjechali do nas Agnieszka i Konrad, prowadzący Dom Tymczasowy u Agi, ówcześni opiekunowie kociaka. Spotkanie było przesympatyczne, pamiętam je do dziś :)
Pamiętam też, że pierwszy raz o roślinach toksycznych usłyszeliśmy właśnie wtedy. Ale chyba wówczas to do nas nie dotarło. Wtedy mieliśmy w domu chyba tylko same najbardziej popularne rośliny doniczkowe, w większości, jak się okazało, szkodliwe dla kotów.
Nasze kotki nie ruszały kwiatków, więc właściwie tematu nie było. A na
dodatek przecież nikt nam nigdy nie mówił o jakichś trujących
roślinach... i okazało się wówczas, że moje piękne wielkie fikusy, z
których byłam tak bardzo dumna, są jak najbardziej trujące dla
sierściuchów, i że rośliny stojące na szafie, na parapecie i hodowane na
balkonie też są be :(
Czekając na kotka, schowaliśmy owe piękne fikusy w czerwonych donicach, które stały na podłodze. Reszta roślin została wysoko na szafie.
Potem sytuacja potoczyła się szybko - pojechaliśmy po rudziaka, ale okazało się, że jest ze swoją piękną siostrzyczką, i że są nierozłączne, więc w wielkim skrócie, dziś mamy 4 koty - Mię, Fibi, Josepha/Joey'ego i Ginę.
Agnieszka powiedziała mi też o grupie "O kotach merytorycznie", która to grupa ostrzega przed roślinami toksycznymi. I wtedy też zaczęłam więcej czytać na ten temat i się orientować. Wyszło na to, że lwia część roślin domowych może być powodem zatrucia lub nawet śmierci zwierzaka.
Dzięki uprzejmości Agnieszki, poznaliśmy naszą obecną wspaniałą "kocią nianię" - Maję. Maja ma dom tymczasowy dla kotów i wspiera fundację Jokot w kwestiach adopcyjnych i również, jak my, ma kota a punkcie kota :) Ma również ogromną wiedzę i doświadczenie w odpowiedzialnej opiece nad kotami. Pamiętam jak bodajże na pierwszym naszym spotkaniu padł temat trujących roślin. I chyba też nie do końca hasło "trujących roślin" do nas dotarło.
Czytałam bardzo dużo postów Agi i Mai właśnie o przypadkach zatruć kotów roślinami domowymi. Często zwierzęta tylko wymiotowały i nic im nie było, ale zdarzały się też przypadki, że umierały w męczarniach i to aż dwa tygodnie!!! Myślę, że to te opowieści popchnęły nas w końcu do działania. Podobno wszystko zależy od kota, jeden zje trujący listek, ba! nawet parę i mu nic nie będzie, a drugi tylko ugryzie i to wszystko, co już w życiu zrobił...
A przecież kochamy te stworzenia i wzięliśmy za nie odpowiedzialność! Nie chcemy, żeby im się coś stało, bo to będzie tylko nasza wina. Postanowiliśmy więc z Mężem zapobiec ewentualnej tragedii i pozbyliśmy się reszty roślin toksycznych, które były do tej pory teoretycznie niedostępne dla kotów. Zaczęłam szukać roślin nietrujących, które mogłabym hodować w domu i na balkonie, i wiecie co? Wcale to nie jest prawda, że wszystkie są trujące i że "nic fajnego" nie da się w domu hodować.
Rośliny sprawdzam na stronie ASPCA, czyli Amerykańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami https://www.aspca.org
Zacznę od roślin, które już mamy w mieszkaniu, a w następnym poście pokażę Wam rośliny trujące. Kolejnym tematem będą moje tegoroczne plany na balkonowe kwiaty nietoksyczne:)
Przykłady roślin doniczkowych nietrujących dla kotów
1. Kaktus Wielkanocny
Wymagania: stanowisko jasne, ale nie bezpośrednio na słońcu; podlewanie jak ziemia przeschnie, nie stawiać przy kaloryferach, gdyż nie lubi powietrza suchego.
2. Guzmania
Wymagania: stanowisko ciepłe i słoneczne, toleruje półcień; roślina zamiera po kwitnieniu, ale wcześniej wypuszcza 2-3 odrosty; podłoże lekko wilgotne, ale bez nadmiaru wody, podlewać do środka rozety liściowej; nie lubi suchego powietrza
|
Kaktus Wielkanocny, dwie guzmanie i paprotka | | | |
|
|
|
|
3. Paprotka
Wymagania: dobrze oświetlone miejsce, ale nie bezpośrednio na słońcu, dobrze rośnie w półcieniu; podlewać obficie i regularnie, nie lubi suchego powietrza
4. Las w szkle
|
Mój autorski las w szkle, czyli paprotka, mech i Chamedora wytworna |
Wymagania lasów w szkle:
- przy zamkniętym obiegu (przykrywka na słoju/szkle) podlewanie niewielkie
- wietrzenie (odkrywanie przykrywki), gdy na ściankach szkła pojawiają się kropelki
- stanowisko: półcień, bez bezpośredniego wystawienia na promienie słoneczne
5. Chamedora
Wymagania: Stanowisko jasne słoneczne/półcień, latem unikać pełnego słońca; podlewanie zimą umiarkowane, latem utrzymywać podłoże lekko wilgotne, lubi zraszanie wodą i dużą wilgotność powietrza
6. Zioła - bazylia, rozmaryn, melisa
|
Bazylia |
|
Melisa |
|
Rozmaryn |
Wymagania: większość ziół najlepiej rośnie w pełnym słońcu lub półcieniu; podlewanie regularne; nie lubią nadmiaru wody; latem wynieść na balkon/taras
Inne zioła nietrujące dla kotów to:
koperek, tymianek, cząber, szałwia.
7. Sukulenty - Haworsja, Eszeweria, Rozchodnik
Wymagania: stanowisko jasne, słoneczne, ale nie bezpośrednio na słońcu; podlewanie umiarkowane, dopiero jak podłoże przeschnie, podlewając uważać żeby nie zalać liści.
8.Fitonia
Wymagania: roślina cieniolubna, wymagająca podwyższonej wilgotności powietrza i wilgotnego podłoża (dlatego jest idealna do hodowli w szkle).
9. Zielistka
Wymagania: rośnie dobrze zarówno w pełnym słońcu, jak i miejscu zacienionym; podlewać regularnie i obficie, ale zachować lekkie przeschnięcie pomiędzy nimi; polecana jako roślina do wiszących pojemników
10. Jaśmin
Wymagania: stanowisko dobrze oświetlone światłem rozproszonym; podłoże w doniczce powinno być stale wilgotne, lubi zraszanie, ale uwaga przy tym na moczenie kwiatów; zapach jak dla mnie nieziemski :)
Wybrałam te rośliny ze względu na ich wymagania hodowlane i wygląd. Rośliny mogą stanowić naprawdę piękną dekorację domu i warto ich zakup dobrze przemyśleć również pod kątem stylu mieszkania, jak i ich lokalizacji w domu. Ale pamiętajcie, że na stronie ASPCA znajdziecie listę również innych roślin doniczkowych. Przed zakupem rośliny upewnijcie się, że jest na pewno bezpieczna dla Waszego kota.
Cechą wspólną prawie wszystkich powyżej wymienionych roślin jest konieczność ich częstego podlewania i nie wystawianie ich bezpośrednio na słońce. Na szczęście można się popisać w doborze sukulentów i stworzyć fajną, własnoręcznie wykonaną kompozycję (do czego Was bardzo zachęcam:), ale i las w szkle też jest dobrą formą na hodowanie roślin lubiących wilgoć przy jednoczesnym chronieniu ich przed kotami :)
A jakie Wy macie rośliny bezpieczne dla kota? :)